piątek, 19 grudnia 2014

Biało-błękitne maluchy i totalna katastrofa

Cześć!
Dziś na wstępie muszę Wam opisać, jak traktowane są nasze przesyłki. Jestem kompletnie załamana. Wysyłałam pod koniec listopada paczkę z aniołami do Irlandii. Od początku z tą przesyłką było coś nie tak. Babka na poczcie nawet nie wiedziała gdzie leży Dublin. Potem okazało się, że adres do systemu się nie mieści i musiałam adres skracać, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że przesyłka po miesiącu (o zgrozo!) wróciła do mnie. Gdy otwierałam paczkę, od razu zaniepokoiło mnie to, że taśma, którą skleiłam opakowanie jest rozcięta, a rzeczy w środku w nieładzie. Żaden, dosłownie żaden anioł nie przetrwał. Wszystko w paczce było tak przemieszane, połamane, wygniecione, jakby co najmniej czołg po tym przejechał. Masa solna jest dość delikatna, gdy się rzecz upuści, ulegnie zniszczeniu, ale w tym wypadku, gdy wszystko było owinięte milion razy w folię, tekturę, żadna z figurek nie latała po pudełku luzem, jedyne co od razu rzuca mi się na myśl, to to, że po prostu celnicy zbyt sumiennie wypełnili swój obowiązek. Jest mi ogromnie przykro, że doszło do takiej sytuacji, a przede wszystkim z tego powodu, że klient nie otrzymał zdób i nie będzie mógł się nimi nacieszyć podczas świąt. Aniołki zrobię jeszcze raz i poślę kurierem, ale rozczarowanie i niesmak pozostanie....
Zostawiam Was ze zdjęciami uroczej rodzinki. Podobno pięknie prezentują się na choince.












Madzia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz