piątek, 21 listopada 2014

Dużo pracy, mało czasu...

Heloł, heloł. Witam Was po dłuższej nieobecności. Choć z urlopu wróciłam już tydzień temu, nie miałam czasu uzupełniać bloga na bieżąco, a wszystko przez to, że od razu po powrocie zabrałam się za realizację świątecznych zamówień. Mogę śmiało stwierdzić, że anioły zawładnęły moim całym światem hehe.
Pierwsze zamówienie okazało się najtrudniejsze. Przede wszystkim dlatego, że od wakacji nie miałam możliwości, by choć trochę pobawić się masą solną. Czułam się tak, jakbym wszystkiego uczyła się od nowa, a moje niezgrabne palce nie chciały ze mną współpracować. Malowanie nie okazało się wcale prostsze. Co chwilę musiałam coś poprawiać. Do tego wcześniej nie malowałam aniołkowi wąsów, ani nie doklejałam okularów. Na koniec, najprostsza z czynności, lakierowanie. I tu nie obyło się bez kłopocików. To mi się coś do lakieru przykleiło. To za szybko obróciłam anioła, by polakierować drugą stronę i w rezultacie anioł przywarł co ceraty...ach dużo by jeszcze można pisać. Ale lepiej już skończę z opisywaniem porażek i pokażę Wam efekty mojej pracy.


Klientka zamówiła aniołkową rodzinę. Każdy z maluchów ma wymalowane imię to na skrzydełku, to na ubranku. Każdy z aniołków jest inny, inną ma pozę, coś innego trzyma. Mam nadzieję, że się spodobają i pięknie będą zdobić nowe mieszkanko.






Kolejnym zamówieniem jest para aniołków świątecznych dla dziewczynki i chłopca.





Następny w kolejce to piłkarz. Tutaj samo pomalowanie piłki spędziło mi sen z powiek :)




Poniżej jeszcze dwa serca i moja ulubiona biedroneczka. Tym razem miała mieć usta. Trochę śmiesznie wygląda hehe.





A na koniec kilka zdjęć tego co mnie jeszcze czeka.








Trzymajcie się ciepło.
Madzia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz