Ostatnio częstotliwość postów bardzo zmalała, ale to nie oznacza, że nic nie robię. Oj wręcz przeciwnie - dosłownie nie wiem, w co ręce włożyć, tym bardziej, że zbliża się czas wyjazdu do pracy, a ja mam małą kumulację z aniołami. Dodatkowo czas, jaki poświęcam na lepienie aniołów, zamiast, w miarę nabywania umiejętności, się skracać, wydłuża się. Często ulepienie jednego dużego anioła zajmuje mi około 3 godzin, a jak sobie coś jeszcze nowego wymyślam, co w zasadzie za każdym razem się dzieje, to już w ogóle siedzę wieki, a nawet jak mi nie wychodzi to zostawiam na drugi dzień lepienie, licząc na to, że nowy dzionek przyniesie nowe natchnienie :) No i jeszcze niekończący się remont....zgroza, ale tym już Was nie będę zanudzać.
Ostatnio spotkał mnie zaszczyt robienia ramek, ponieważ mój Luby wyjechał. Myślałam, że zejdę z tego świata podczas szlifowania boków, bo moja skromna pracownia nie jest wyposażona w żadne specjalistyczne urządzenia do "produkcji" ramek. Tu się liczy siła rączek i moc papieru ściernego :) i jedno i drugie bardzo szybko ulega wykończeniu :D Facet to ma parę w łapkach a mi się po dwóch ramkach trzęsły się ręce do wieczora hehe. Ale niebawem pomyślimy nad ulepszeniem warunków pracy, bo na stanie 100 metrów listewek czeka i dość szybko ubywają :)
Hmmm....no i co, tyle miałam jeszcze napisać i gdzieś mi uleciało...w takim razie przechodzę do aniołów. Może w między czasie mi się coś nasunie....
Dziś co prawda niewiele, bo niewiele mogę na razie pokazać, jeżeli chodzi o temat komunijny. W połowie miesiąca zobaczycie resztę, póki co cicho sza! ;)
No i jak widzicie powstała anielica z otwartymi oczętami i ogólnie jestem megazadowolona, bo o wiele łatwiej maluje się oczy, gdy są oczodoły. Fajne jest też to, że gdy robię odcisk twarzyczki, każda wychodzi zupełnie inaczej....to dodam włosów, to "uklepię" bardziej pociągłą twarz i już powstaje zupełnie inna "osóbka".
Ponadto zaczęłam ostatnio eksperymentować ze skrzydełkami - nacinam, odciskam koronkę, lepię małe skrzydła, duże...kombinuję ile się da i sprawdzam, co prezentuje się najlepiej. Jeszcze nie mam swoich ulubionych skrzydeł, może z czasem....choć korcą mnie ostatnio złote :)
Zaczęłam również "pracować" nad moimi bazgrołkami i uznałam, że im bardziej nierówne tym lepsze hehe.....ale spoko uczę się transferu napisów, były już pierwsze koty za płoty, lecz efekt bardzo odległy od ideału. Zderzenie z acetonem było porażające, a dodatkowym problemem jest to, że nie mam drukarki laserowej, więc na razie transfer musi sobie poczekać.
Drugim komunijnym aniołkiem jest chłopczyk.
Tu zrobiłam "normalną" buźkę, bo czas już mnie naglił, a bałam się, że ta odciskana może źle wyglądać u chłopca, że będzie za poważna, więc wolałam zrobić to, co już znam. Ogólnie mam trudności z lepieniem facetów. Ciężko zachować mi proporcje, to za długie nogi to za krótki tułów, albo brak szyi i w efekcie męskie wersje lepię dłużej niż damskie, choć mogłoby wydawać się to dziwne....mnie się tak wydaje :)
Powiem szczerze, nie bardzo byłam przekonana do bieli. Ja lubię jednak cieniować i aż mnie bolało, że nie mogę jakiegoś kolorku dorobić. Ale w gruncie rzeczy oba anioły wyszły pięknie, a ciemne tło rekompensuje mi "brak" koloru.
A na koniec fotka całego zestawu gotowego do wylotu :)
Trzymajcie się cieplutko. "Do zobaczenia" w drugiej połowie miesiąca. Buziaki
Madzia
Śliczne aniołki. Piękne cieniowania na tle aniołków. Ja też tak mam, że jak maluję białym to brak mi akurat oszraniania, no bo bielą na bieli się nie da;-)
OdpowiedzUsuńSzczerze? I tak tam trochę pokombinowałam...biały przejechałam lekko srebrnym takim rozwodnionym, tak że wyglądały jak perłowe, a potem trochę anielice przetarłam złotym :) Dziękuję Aguś za miłe słówka. Przyjemnego wieczoru Ci życzę :)
UsuńKombinuj, mieszaj, działaj - coraz fajniej to wszystko wygląda :)))
OdpowiedzUsuńMi się już też zaczyna podobać. Pozdrawiam :)
Usuń