środa, 8 kwietnia 2015

Anioł sypialniany

Hejka! 
Witajcie po świętach. Nie wiem jak Wy, ale ja się jakoś nie mogę po Wielkanocy pozbierać. Obżarstwo i lenistwo to nie jest dobre połączenie. Dziś miały być anioły komunijne, ale póki co się robią i nie mogą się zrobić, wena i zapał ulotniły mi się i jestem w trakcie ich poszukiwań :)))
Póki co pokażę Wam anioła, z którego jestem bardzo dumna. Jest inny, jest uważam piękny i taki prawdziwie anielski. Trochę się przy nim napracowałam, ale było warto. 


Od jakiegoś już czasu chciałam zrobić aniołowi duże skrzydła. Marzyły mi się takie, by widoczne były pióra, ale moje umiejętności plastyczne nie sprawdziły się tym razem, więc pióra sobie odpuściłam i zaczęłam masę nacinać nożykiem, by uzyskać coś na kształt piór. Oczywiście zanim powstały skrzydła musiałam parę sztuk zepsuć, by uzyskać efekt, który mnie zadowolił.



No ale skrzydła skrzydłami, ale z twarzą to dopiero były cyrki. Twarz miała mieć nos, usta, wgłębienia oczu - taka prawdziwa. Nie wiem, czy w ogóle powinnam to pisać, ale by móc odcisnąć twarz nieźle się nakombinowała. Moja siostra robiła remont w domu i przy okazji na śmietniku wylądowało kilka lalek mojej chrześnicy.....oj chyba mnie dziewczę znienawidzi, ale oskalpowałam tym lalkom głowy :))) i miałam nadzieję, że gdy wytnę samą twarz lalce, wówczas jej środek będę mogła użyć do odciśnięcia nosa, ust itd. Ale ogromnie się rozczarowałam, bo w środku te główki okazały się płaskie.


No i co tu dalej zrobić??? Cała rodzina myślała i myślała, aż w końcu wymyśliła. Zrobiłam odlew gipsowy kilku wyciętym twarzyczkom. Oczywiście i tu natknęłam się na kilka przeszkód, bo na niektórych powstały bąbelki, bądź dziurki, a inne były po prostu  za duże. W końcu po wielu nieudanych próbach, udało mi się i po zalakierowaniu odlewu mogłam użyć go do anioła. Trochę się bałam pomalowania twarzyczki, nie chciałam jej popsuć, a że anioł miał być do sypialni, więc postanowiłam, że oczka zamknięte będą wyglądały odpowiednio.



Anioł miał być szary, ale oczywiście nie po to robiłam te wszystkie odciski koronkowe i nacięcia nożykiem, by pomalować go na jednolity kolor. Całe szczęście "wynegocjowałam" możliwość użycia innych kolorów. Generalnie ryzyk-fizyk, bo cieniowania się trochę boję i często wychodzi nie po mojej myśli, a czasem na poprawki nie ma już szans. Ogólnie efekt mnie zadziwił, a po lakierowaniu nie mogłam się nacieszyć widokiem i ciężko mi było się z aniołkiem rozstać.


Ha! Zapomniałabym. Tło również postało inaczej niż w poprzednich ramkach. Tu do cieniowania użyłam szmatki, rozprowadzając to białą to szarą farbę. 


No i to tyle. Szybko się pisze, choć powstawał o wiele dłużej. Zdradzę Wam tylko jeszcze mały sekret - w podobym stylu szykuje się anioł komunijny...
Ściskam Was mocno.
Madzia

5 komentarzy:

  1. Każdy kolejny jest piękniejszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Asieńko Kochanie! Już nie mogę się doczekać naszego spotkania :*

      Usuń
  2. jestem pod wrażeniem, prześliczny:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, niezmiernie mi miło, że się podoba. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Przepiękny anioł, niezwykłe szczegóły :) Piękna twarz:)Wszystkiego najlepszego dla taty, Wojciech czy Jerzy ? :) Co do metod transferu to jest ich masa (muszę kiedyś napisać osobnego posta). Zależy to też od wielkości wydruki i czy jest to wydruk atramentowy czy laserowy. Polecam zajrzeć na bloga:http://decustyle.blogspot.com/ tam jest kilka patentów:) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń